Geoblog.pl    anda    Podróże    Chiny    Góry HuaShan
Zwiń mapę
2013
05
maj

Góry HuaShan

 
Chiny
Chiny, Huashan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8190 km
 
Umówieni z naszymi Ossie na 7 rano szybko wstajemy, jemy pośpiesznie chleb z dżemem i niezawodną owsiankę i wyruszamy. Po nieudanej próbie kupienia biletów przy wejściu od strony miasta, łapiemy Taxi za 10CNY i jedziemy do stacji kolejki. Tam kupujemy bilety na kolejkę (80 CNY w jedną stronę, 150 CNY w obie) oraz wejściówki do parku za 180 CNY + 20 Shuttle Bus. Budynek robi ogromne wrażenie zwłaszcza szklana podłoga w głównym holu, pod którą znajduje się rozległa makieta gór Hua i okolic. Takie cuda tylko w Chinach.
Po przejściu bramek i złożeniu odcisków palców wsiadamy do autobusu i wjeżdżamy na górę do stacji kolejki. Im wyżej wjeżdżamy tym bardziej opadają nam szczęki, te góry naprawdę są przepiękne i porażają ogromem pionowych ścian. Deszcz wisi na włosku ale gdy wjeżdżamy na górę kolejką linową, chmury zaczynają rzednąć aż wreszcie widzimy niebieskie niebo. Widoki powalają. Taka pogoda utrzymała się do końca dnia. Wyruszamy z North Peak i podążamy szlakiem Blue Dragon Ridge. Obchodzimy wszystkie szczyty, oglądamy po drodze również wejście na słynny klif z drewnianymi kładkami, ale nie decydujemy się skorzystać tym bardziej, że wraca się tą samą drogą. Pierwszy odcinek to skalna rynna, którą trzeba się opuścić po łańcuchu z użyciem uprzęży jakieś 3-4 metry, potem zaczyna się drewniana kładka. Całość w jedną stronę zajmuje ok. 10 min. Taka atrakcja dla Lokalsów, którzy urządzają sobie tam sesje fotograficzne. W okolicach East Peak jest równie ciekawy odcinek z tym, że po zejściu skalną rynną z użyciem uprzęży idzie się po grani do Chess Pawilon. Ten fragment mi się bardziej podobał. Dla łowców wrażeń jest jeszcze wspinaczka po pionowej skale z wyciętymi schodkami. Asekuracją są łańcuchy. Skorzystałem – to było fajne.
Po obejściu całości wracamy do rozdroża przed North Peak i tu rozstajemy się z naszymi Ossie – oni wracają kolejką a my szlakiem do miasteczka.
Całość zajęła nam jakieś 7 godzin ale szliśmy powoli robiąc mnóstwo zdjęć i mieliśmy 1 dłuższy odpoczynek. Zmęczeni chodzeniem po górze zaczęliśmy schodzić w dół i to była masakra… Naliczyliśmy 3,5 tysiąca schodów. Nogi nam się trzęsły ze zmęczenia, Darka boli kolano. Ostatnie kilka kilometrów to zejście po nachylonej drodze. Sami nie wiemy czy gorsze były schody czy ta droga. Kiedy po 3 godzinach docieramy do bramek parku mamy ochotę ucałować ziemię. Wygłodzeni idziemy do pierwszej napotkanej restauracji. Zamawiam fried noodle, których dostaję wielką michę. Darek bierze dumpling vegetable i omal nie pada z wrażenia kiedy dostaje ich cały półmisek – 50 sztuk.
Tym razem jedzenie jest dobre. Wracamy obolali do hotelu a tam czeka na nas prysznic i piwo. Niestety okazało się, że jedno z piw to w rzeczywistości podły sok pomarańczowy z miodem – ach ten chiński język.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 28% świata (56 państw)
Zasoby: 483 wpisy483 7 komentarzy7 1537 zdjęć1537 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
07.09.2023 - 11.09.2023
 
 
24.03.2023 - 26.03.2023