Hard Seat na podróż ponad 10 godzin to koszmar. Ciasno, duszno, siedzenia się nie rozkładają. Niestety na początku maja nawet przy rezerwacji z maksymalnym wyprzedzeniem nie udało się złapać innego połączenia. Lokalsi śpiący w każdej dowolnej pozycji. Sporo śmieci i hałas. Chyba udało nam się trochę zdrzemnąć ale wysiedliśmy rano potężnie wymęczeni.
W Xian zostawiliśmy bagaż w przechowalni bagażu na dworcu i wyruszyliśmy do Terakotowej Armii. Najpierw usłużni Chińczycy koniecznie chcieli nas wsadzić do TAXI ale udało nam się znaleźć autobus za 9 CNY tam – powrót 8 CNY. Wychodząc z dworca kolejowego autobusy są po lewej stronie na mini dworcu autobusowym.
Bilety wstępu nabyliśmy bez kolejki (100 CNY) i poszliśmy oglądać glinianych wojowników. Ciekawe acz nie powala. Po wyjściu z terenu muzeum zjedliśmy noodle (piekielnie słone) w jednej z wielu knajp i wróciliśmy do Xian. Tam szybko znaleźliśmy autobus do HuaShan (ten sam mini dworzec autobusowy).
HuaShan Village nas totalnie zaskoczyło, bo spodziewaliśmy się wioski z prymitywnymi warunkami a okazało się że to duże miasto z kupą sklepów, restauracji i bankomatów. Mieliśmy problem ze znalezieniem tego ostatniego w Xian a gotówka się kończyła.
Dość szybko znaleźliśmy hotel razem z parę Australijczyków i po krótkich negocjacjach wzięliśmy pokój za 100CNY (zbite ze 120 CNY). Nareszcie prysznic , zmiana ubrania i spanie w łóżku .