Po około 1,5 godziny od Taiyuan jazdy pociągiem wysiadamy w Pingyao. Zostawiamy bagaże w przechowalni i jedziemy taksówką ok 1,5 km do bram starego miasta. O tej porze (około 6 rano) miasto kompletnie wyludnione i naprawdę robi wrażenie. Klimacik jest jak w starych chińskich filmach. Wstęp do starego miasta jest chyba płatny ale o tej porze nikt z biletami nie chodzi :)
Spacerujemy po miasteczku, pstrykamy zdjęcia. Około 7:00, gdy zaczynają się pojawiać ludzie w większej ilości i otwierają się pierwsze sklepy, postawiamy się zmyć.
Na pewno wygląda to fajnie wieczorem, bo jest mnóstwo lampionów, ale na chińską "cepelię" póki co nie jesteśmy gotowi. Wracamy pieszo na dworzec żeby spróbować kupić bilety do Jiexiu [Dziesiu]. Przy kasie biletowej oczywiście nikt nas nie rozumie a wszystko jest napisane po chińsku. Okazało się w końcu, że najbliższy pociąg jest za jakieś 1,5 godziny. Odchodzimy od kasy i w tym momencie zaczepia nas jakiś młody chińczyk mówiący całkiem nie źle po angielsku.
Okazuje się, że Chińczyk wraz z żoną również jadą do Jiexiu i proponują nam pomoc. Wspólnie udajemy się na dworzec autobusowy (jakieś 2 km pieszo). Nasi chińscy znajomi czują się za nas odpowiedzialni, kupują nam bilety na autobus nie chcą za to żadnych pieniędzy. Autobusy w Chinach często odjeżdżają, gdy są pełne więc minęło trochę czasu zanim wyruszyliśmy. Między innymi autobus około 0,5 godziny stoi obok dworca kolejowego czekając na pasażerów.