Po przejściu odprawy wizowej i podróży pociągiem aby odebrać plecaki udajemy się do bankomatu a potem do informacji turystycznej nabyć mapę Pekinu (8 CNY). Babka nie chce przyjąć banknotu 100CNY więc rozmieniamy go bez problemu i bez prowizji w kantorze obok. Zabieramy z lotniska broszurę dotyczącą transportu miejskiego - jest bardzo przydatna. Między innymi zamieszczone są w niej informacje o połączeniach autobusowych z centrum Pekinu. Potwierdzamy w informacji nr autobusu do dworca zachodniego (Beijing Xi) [Bejdżing Si] i udajemy się na dworzec tuż przy lotnisku. Bilety kosztują (16CNY).
Wsiadamy do autobusu a plecaki zdajemy na bagaż.
Po około 100 min. dojeżdżamy w okolicę dworca (ok. 500m). Idziemy do kas, do okienka nr 1 z najkrótszą kolejką aby odebrać bilety kolejowe zarezerwowane jeszcze w Polsce. Okazuje się, że facet drukuje nam wszystkie zakupione przez Internet bilety (8 szt) musimy tylko dopłacić 30CNY.
Wychodzimy z dworca poszukać przechowalni bagażu. Pokazujemy w rozmówkach odpowiedni tekst i uczynni Chińczycy pokazują nam drogę. Za przechowanie bagażu chcą 100CNY, ale zbijamy cenę do 80CNY (to bardzo dużo). Schodzimy do metra i kupujemy w automacie bilet po 2 CNY. Dwukrotnie przesiadamy się w metrze: najpierw linia 9 potem linia 10 a na koniec linia 1 - wszystko na tych samych biletach. Bilet ma postać karty bankomatowej, aby wyjść z metra należy ją wrzucić do bramki.
Dojeżdżamy do placu Tiananmen. Na placu widać odświętny nastrój, ale nie ma tłumu. Idziemy do Zakazanego Miasta, kupujemy bilety po 60CNY i przez jakieś 3 godziny przechodzimy przez kolejne bramy i schodki. Ładnie ale nie powala, na pewno nie jest to klimatyczne miejsce.
Chińczyków są tłumy ale po Indiach nie jest to straszne. Czujemy ogromną ulgę, bo jesteśmy "niewidzialni". Nikt nas nie zaczepia, nie robi zdjęć, nawet się nie gapi. Około 17 wracamy metrem, tą samą trasą na Dworzec Zachodni.
Odbieramy bagaże i wchodzimy na dworzec (na wszystkich dworcach jest ta sama procedura). Sprawdzają i stemplują nam bilety, bagaż wrzucamy na taśmę do sprawdzenia (tak samo sprawdzają przy wejściu do metra). Bez problemu znajdujemy nr naszego pociągu na wyświetlaczu i udajemy się do "Waiting room'u". Przy każdym roomie wyświetlają się nr pociągów, które będą z niego odprawiane. Zasada jest taka, że pasażerowie czekają na odprawę w poczekalni. Przyjeżdża pociąg, wysiadają z niego pasażerowie, którzy kierowani są poza dworzec. Gdy wysiadający opuszczą peron wpuszczani są wsiadający. Ład i porządek :).
W poczekalni są kraniki z wrzątkiem, więc robimy sobie herbatę i mamy jeszcze kanapki z Polski. Na 40 min przed odjazdem wyświetla się boarding naszego pociągu (jedzie do Lhasy), stajemy w kolejce, ponowne sprawdzenie biletów i jesteśmy na peronie. Na bilecie jest nr wagonu "normalnymi" cyferkami. Przy wejściu mundurowy jeszcze raz ogląda nasze bilety. W pociągu znajdujemy nr przedziału natomiast nie wiemy, które mamy miejsca bo to już napisane jest "robaczkami". Jedzie z nami para Chińczyków z małym dzieckiem i facet rozszyfrowuje miejscówki. Mamy miejsca na dole i górze, ja wybieram to na dole bo góra wygląda dość klaustofobicznie. Pociąg rusza, przychodzi konduktor i wymienia nasze bilety na plastikowe karty. Na jakąś godzinę przed stacją docelową konduktor wraca, budzi nas i wymienia kartę plastikową na bilet.Po 4,75 godziny wysiadamy w Taiyuan [Tai-łan], przechodzimy pełną procedurę wejścia na dworzec kolejowy, rozsiadamy się w "waiting roomie" i czekamy na pociąg do Pingyao o 3:52.